Bojkowie – Zaginiony Lud Bieszczadów
Chyba każdy kto kiedykolwiek był na południowo-wschodnich ziemiach Polski, a w szczególności w Beskidzie Niskim, słyszał o Łemkach, którzy niegdyś zamieszkiwali tamte tereny. Podziwiamy ich cerkwie, kulturę, stroje, słowem wiemy o nich naprawdę sporo. Kto jednak słyszał o Bojkach? Gdzie mieszkali? Czym zajmowali się na co dzień, jak żyli, w co wierzyli? Dlaczego nie pozostał po nich prawie żaden ślad, a wszelka pamięć po nich niemal zaginęła?
Bojko – kto to taki?
Obszar obecnie należących do Polski Bieszczadów przez kilka stuleci poprzedzających drugą wojnę światową był jednym z najgęściej zaludnionych w Europie. Historia tych ziem już wtedy była niezwykle ciekawe i bardzo złożona za razem. Zostały one włączone do królestwa Piastów przez Kazimierza Wielkiego wraz z podbiciem Rusi Halicko-Włodzimierskiej i od tej pory ich losy były nierozerwalnie związane z historią Polski. Początkowo zupełnie puste powoli stawały się miejscem osiedleń ludności pasterskiej wędrującej z terenów dzisiejszej Rumunii i Bałkanów – byli to tzw. Wołosi. Bieszczady stały się też miejscem coraz częstszych nadań ziem szlachcie polskiej. W toku historii Bieszczady stały się prawdziwym tyglem kulturowym – zamieszkiwali tutaj Rusini (ok. 80 % ludności), Żydzi (ok. 10 %), Polacy (ok. 8 %), Niemcy i Cyganie.
Rusini zamieszkujący ziemie dzisiejszej Polski południowo-wschodniej stanowili grupę niezwykle zróżnicowaną wewnętrznie. Jedną z takich grup byli właśnie Bojkowie. Oni sami tak o sobie nie mówili. Nazywali się Hyrniakami lub Werchowyńcami, czyli góralami. Nazwa „Bojko” powstała początkowo jako przezwisko oznaczające kogoś powolnego, zacofanego, czy nieufnego i z czasem przyjęła się na stałe. Bojkowie graniczyli ze wspomnianymi wcześniej i bardziej znanymi Łemkami na zachodzie oraz z Hucułami żyjącymi na wschodzie, na terenach dzisiejszej Ukrainy.
Prace na rzecz określenia granic strefy łemkowskiej i bojkowskiej prowadzili dr Jan Falkowski oraz dr Bazylii Pasznycki i spisali je w swoim dziele zatytułowanym „Na pograniczu łemkowsko-bojkowskim”. Stwierdzili oni, że granica wpływów obu grup etnograficznych przebiegała gdzieś na linii północ-południe biegnącej przez Baligród. Pogląd ten przedstawia również prezentowana po lewej stronie mapka. Późniejsi badacze nieraz kwestionowali tę tezę, ale za to zgodnie przyjmowano, że ziemie leżące na zachód od Komańczy były już czysto łemkowskie. Północna granica wpływów Bojków opierała się o linię Lesko – Ustrzyki Dolne, wschodnia i południowa odpowiadały dzisiejszym granicom Polski.
Życie codzienne
Bojkowie mieszkali w tzw. chyżach, czyli jednobudynkowych gospodarstwach, składających się z kilku izb pod jednym dachem. Zwykle tylko jedno pomieszczenie przeznaczone było do zamieszkania przez ludzi. Była to niewielka, niska izba, w której znajdował się piec (chata była przy tym kurna, a więc izbę wypełniał dym), łóżko, ławy pod ścianami, skrzynia, stół i proste wyposażenie.
Bojkowskie wsie lokowane były zwykle wzdłuż potoków. Najbliżej wody znajdowała się chyża, za nią zaś połać ziemi danego gospodarza składająca się zwykle z pola, łąki, pastwiska oraz lasu. Typowy układ bojkowskiej wsi przedstawia prezentowany po prawej stronie fragment mapy katastralnej wsi Caryńskie z 1852 roku. Ślady dawnego rozkładu wsi próbowaliśmy odtworzyć miedzy innymi podczas naszych ostatnich wycieczek do Tworylnego i Krywego.
Codzienna egzystencja upływała Bojkom na wypasie bydła i pracach rolniczych. Wypasane przez Bojków bydło było przedmiotem handlu w żydowskiej miejscowości Lutowiska. Bojkowie to lud bardzo biedny, więc i życie było tu ciężkie, często na granicy głodu. Jak dokładnie wyglądało ono możemy zobaczyć dzisiaj w Muzeum Historii Bieszczadów w Czarnej lub Muzeum Kultury Bojków w Myczkowie. Niezatarte wrażenie na temat tego jak kiedyś wyglądały Bieszczady wywrze na nas również wizyta w Muzemu Budownictwa Ludowego w Sanoku, gdzie, między innymi, możemy obejrzeć kompletną bojkowską chyżę ze Skorodnego czy cerkwiew z Rajskiego.
Wiara
Centralną rolę w życiu Bojków odgrywała wiara, cerkiew oraz obrzędy religijne. Bojkowie byli wyznania grekokatolickiego. Cerkwie budowane byłby w centralnych miejscach niemal każdej wsi (tylko najmniejsze osady były ich pozbawione), zawsze na wzniesieniu dominującym ponad zwykłymi zabudowaniami. Budowle te zaskakiwały kunsztem i surowym pięknem. Szacuje się, że ogółem w Bieszczadach skonstruowano kilkaset cerkwi, część w unikatowym stylu bojkowskim, z których do czasów dzisiejszych przetrwało niestety tylko ok. 20%. Po dziś dzień ich renowacją zajmuje się np. Towarzystwo Opieki Nad Zabytkami.
Surową bojkowską egzystencję, pozbawioną większości wygód, urozmaicały obrzędy religijne i zwyczaje. Żyły nim całe wsie podążając od jednego wydarzenia religijnego do drugiego. Szczególnego znaczenia nabierały wszelkie święta, przygotowania do nich, obchody urodzin, ślubów czy pogrzeby.
Legendy, zabobony
Bojkowie jako lud bardzo prosty i żyjący w odosobnieniu nie wykształcił warstwy inteligencji. Pozostawił po sobie za to niknące wspomnienie po licznych przesądach, zabobonach czy legendach, które rozpalały umysły tych prostych mieszkańców wsi. Do dzisiaj wędrując przez bieszczadzkie bezdroża nietrudno zrozumieć, że ziemie te sprzyjały powstawaniu niestworzonych historii – powykręcane drzewa, głębokie jary i wąwozy naszej wyobraźni podsuwają wizje zjaw kryjących się w gąszczu.
To właśnie przeróżne istoty nadprzyrodzone, upiory, wampiry i tym podobne kreatury zamieszkiwały według Bojków pobliskie lasy. Szczególnie silne byłby u nich przeróżne tradycje i wierzenia dotyczące życia pozagrobowego. Ze szczególnym rozrzewnieniem czytamy dzisiaj na przykład jak Bojkowie bronili się przed przeistoczeniem zmarłego w upiora sypiąc mu do ust mak, przebijając osinowym kołkiem, czy w ostateczności ucinając mu głowę i grzebiąc go z nią umieszczoną w okolicach nóg. Te pogańskie wręcz praktyki miały uchronić żyjących przed wszelkim złem.
Dlaczego dziś ich już tu nie ma?
Historia gwałtownie i niezwykle brutalnie zmieniła swój bieg w latach następujących bezpośrednio po drugiej wojnie światowej. Już od początków XX wieku dawał o sobie mocno znać nacjonalizm ukraiński. Powstały OUN (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów) i UPA (Ukraińska Powstańcza Armia), które na zawsze miały przypieczętować losy Bojków.
Bojkowie to rusińska grupa etniczna posługująca się językiem staro-cerkiewno-słowiańskim, która powstawała od XV wieku na fali nakładania się tradycji ludów wołoskich na osadnictwo słowiańskie. Był to lud bardzo hermetyczny, niechętny wszelkim nowościom czy kontaktom ze światem zewnętrznym. Bojko dla siebie samego był „swój”, a każdy inny to „obcy”. Nie zaprzątał on sobie głowy określaniem swojej przynależności narodowej. Żył tak jak to było przykazane z dziada, pradziada i nie potrzebował dla siebie od życia nic więcej. Andrzej Karczmarzewski pisze o Bojkach w swojej książce „Świat Bojków”:
Niewątpliwie Bojkowie odczuwali izolację. Być może dlatego niechętnie opuszczali swoje wioski i w przeciwieństwie do Łemków rzadko udawali się na emigrację.
O określenie przynależności narodowej zatroszczyły się jednak wichry historii, a w szczególności nacjonaliści ukraińscy. Przez wiele lat poprzedzających już drugą wojnę światową, planowali oni stworzenie niepodległego państwa ukraińskiego na ziemiach tradycyjnie należących do Polski przedrozbiorowej. Pragnęli oni zjednoczenia wszelkich ziem zamieszkanych w większości przez element rusiński, a więc uznawali również i bojkowskie Bieszczady za tereny ukraińskie.
Po zakończeniu zmagań drugiej wojny światowej, na południowo-wschodnich ziemiach nowo powstałej Polski trwał konflikt zbrojny noszący znamiona wojny domowej. Walczyło w niej Ludowe Wojsko Polskie i bandy UPA zabiegające o oderwanie tych ziem od Polski i o powstanie niepodległej Ukrainy.
W obliczu problemów z pokonaniem nacjonalistów ukraińskich, ówczesny rząd postanowił o całkowitym wysiedleniu tych terenów w ramach tzw. Akcji Wisła. Zakończyła się ona w 1947 roku całkowitym opustoszeniem setek wsi, spaleniem całej zabudowy wielu z nich – słowem wymazaniem z mapy istniejącej tutaj od setek lat tak bardzo bogatej historii.
Ślady Bojków
Przemierzając dziś pustkowia Bieszczadów trudno uwierzyć, że miejsca te tętniły niegdyś życiem. Po setkach wsi zostały jedynie cmentarze, gdzieniegdzie ruiny cerkwi. Wytrwały poszukiwacz śladów przeszłości odkryje też drzemiące w gąszczu podmurówki wiejskich chat, studnie, czy piwnice. Wprawne oko odnajdzie w krajobrazie tarasy nieistniejących już pól, miedze, przydomowe sady.
Nie pozostaje nam nic innego jak zapalić lampkę na jednym z grobów, których inskrypcje są już dzisiaj zupełnie nieczytelne, zmówić pacierz w ruinach cerkwi i zadumać się nad historią i przemijaniem ludzi na terenie wsi, o których mało kto już pamięta i liczyć na to, że z nami historia obejdzie się lepiej…