GOPR Bieszczady
Za każdym razem gdy jesteśmy w Bieszczadach zastanawiamy się jak ciężką i odpowiedzialną pracę ma GOPR Bieszczady… Góry te przez wielu uważane są za niezbyt wysokie, mało niebezpieczne, wręcz niewinne. Zdanie to zmienia się dopiero po wizycie w tych stronach, szczególnie jeśli ma ona miejsce późną jesienią, zimą, czy wczesną wiosną.
Zaledwie kilka dni spędzonych w tym niezwykłym zakątku naszego kraju uświadamia nam jak ostry i nieprzewidywalny klimat tutaj panuje. Nagłe, nieoczekiwane zmiany pogody, deszcze padające dosłownie z niebieskiego nieba, porywiste wiatry, czy gęsta jak mleko mgła – to wszystko nie jest na tych terenach niczym nadzwyczajnym, zdarza się tu bardzo często, nieraz nawet w środku lata gdy w innych częściach Polski panuje piękna pogoda.
Również dosłownie jedna wizyta i jedna wycieczka górska wystarczają aby zrozumieć, że Bieszczady to wcale nie łagodne, niewinne góry. Najwyższe partie Bieszczadów z Tarnicą, Połoniną Caryńską, Wetlińską, czy Rawkami na czele nie ustępują ani na krok w swej trudności i wysokogórskim charakterze nawet Tatrom Zachodnim. Bieszczadzkie szlaki są wszak niezwykle trudne nawet dla wprawionego w górskich wędrówkach turysty. Cechuje je nieraz bardzo znaczna długość oraz niezwykła stromizna. Gdy pada deszcz często spotkamy tu nieraz płynący szlakiem istny błotny potok. Śliskie korzenie drzew dodatkowo utrudnią wędrówkę i zachowanie równowagi.
Bieszczady to wspaniałe góry pełne niezliczonych atrakcji, dające wiele możliwości aktywnego spędzania czasu czy organizacji pobytu tutaj z dziećmi. To także masa miejsce, w których możemy się zatrzymać, agroturystyk i wszelkich innych miejsc noclegowych. Nie możemy jednak zapominać, że to także groźne i trudne góry. Dlatego właśnie planując wyjazd w te malownicze strony musimy także pamiętać o naszym bezpieczeństwie. Na całe szczęście w tym zadaniu nie jesteśmy pozostawieni sobie sami – zawsze i wszędzie czuwa nad nami także GOPR Bieszczady.
Trochę historii
Turystyka w Bieszczadach rozwijała się na długo przed okresem II wojny światowej. W okresie międzywojennym były ulubionym miejscem wypoczynku nawet ważnych osobistości państwowych. Szczególnie popularnym kurortem były wówczas np. Sianki. Dynamiczny rozwój turystyki w tym regionie został brutalnie przerwany przez II wojnę światową i zahamowany na lata przez następujące po niej wysiedlenia rdzennej ludności. Na ich fali z Bieszczadów zniknęli Bojkowie, a duża część gór została objęta przygranicznym pasem, w którym poruszanie się było zabronione. Ruch i w ogóle życie zamarło w tych stronach.
Sytuacja uległa zmianie dopiero z początkiem lat 50. XX wieku kiedy to wytyczone zostały w Bieszczadach pierwsze szlaki oraz zbudowane drogi dojazdowe umożliwiające po raz pierwszy na większą skalę przybywanie tutaj turystów. Rozpoczęło to zupełnie nowy okres w historii Bieszczadów. Kraina ta zaczęła być przedstawiana jako „polski dziki zachód”, góry powoli zaczęły wypełniać się śmiałkami poszukującymi przygód rodem z westernów, pojawił się tutaj też wypas bydła. Były to początki dzisiaj legendarnych już „zakapiorskich Bieszczadów”. Zaczęli pojawiać się tu także pierwsi powojenni turyści. Rozpoczęto zatem myśleć również o ich bezpieczeństwie.
Pierwsi ratownicy Górskiego Pogotowia Ratunkowego z Grupy Tatrzańskiej zjawili się w Bieszczadach w roku 1957 w celu zabezpieczenia rajdu narciarskiego. Pierwszy kurs ratownictwa górskiego GOPR odbył się w 1958 roku. Czasy jednak były bardzo ciężkie, brakowało sprzętu, trudno było go także dostarczyć z innych odległych placówek stąd działalność GOPR Bieszczady była na tym etapie jeszcze praktycznie niemożliwa.
Dalsze kroki organizacyjne poczyniono w roku 1961 kiedy to położono podwaliny pod budowanie struktury GOPR Bieszczady. Rozpoczęto pierwsze werbowania ochotników rekrutujących się wówczas po prostu spośród turystów oraz ich szkolenie. Sezon zimowy przełomu lat 1961/62 przyniósł zaś pełnienie dyżurów ratowniczych. Pierwsze dyżurki pojawiły się w Ustrzykach Górnych, Komańczy oraz Iwoniczu-Zdroju. Od roku 1962 funkcjonowała już także dyżurka w Wetlinie. Pod koniec roku 1963 GOPR Bieszczady liczył już 34 ratowników.
Kolejne lata i dekady to ciągły rozwój GOPR Bieszczady. Pojawiały się kolejne dyżurki stałe i namiotowe, prowadzono dalszy nabór ochotników i ich intensywne szkolenie, grupa wzbogacana była wreszcie o coraz to nowsze zdobycze techniki – pojawiały się radia wojskowe, samochody, skutery, nawiązano także współpracę z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym co znakomicie ułatwiało prowadzenie akcji ratunkowych w Bieszczadach. Nawiązano także współprace sponsorskie umożliwiające niezbędne doposażenie ratowników w najnowocześniejszy sprzęt.
W roku 2000 rozpoczęto wydawanie kwartalnika „Echo Połonin” będącego periodykiem GOPR Bieszczady. W 2001 w Muzeum Okręgowym w Rzeszowie otwarto wystawę „Wołanie w górach”. W roku 2003 przeprowadzono promocję książki „Na każde wezwanie…”. W 2006 ratownicy GOPR Bieszczady jako pierwsi w Polsce w trakcie jednej ze swoich akcji ratunkowych użyli skutecznie defibrylatora.
1 stycznia 2009 roku przełęcz pomiędzy Tarnicą a Krzemieniem została nazwana „Przełęczą Goprowską” jako hołd dla wysiłku i poświecenia wszystkich ratowników GOPR Bieszczady.
Akcje GOPR Bieszczady
Przez dekady swej działalności GOPR Bieszczady przeprowadził oczywiście niezliczoną ilość akcji, które nie sposób byłoby tutaj opisać. Spójrzmy zatem na opisy jedynie kilku z nich…
Najstarszy wpis w dzienniku akcji GOPR Bieszczady pochodzi z dnia 16.12.1961 kiedy to w trakcie treningu narciarskiego 19-letnia uczestniczka doznała kontuzji. Została opatrzona przez ratownika oraz odprowadzona do szosy skąd dalej już na furmance pojechała do szpitala. Pierwsza akcja ratunkowa zaś opisana jest jako zdarzenie z dnia 30.12.1961 roku kiedy to ratownicy udzielali pomocy wyczerpanej kobiecie zjeżdżającej z Połoniny Caryńskiej.
Pierwsze zdarzenie związane z lawiną odnotowane jest jako mające miejsce 19.02.1964 kiedy to lawina porwała uczestników rajdu zmierzających na Tarnicę. Kilka osób zostało wtedy całkowicie zasypanych śniegiem, jednak dzięki szybkiej akcji i odrobinie szczęścia całe zdarzenie nie miało tragicznych konsekwencji.
Zimą 1962 roku na skutek szalejących zamieci śnieżnych od świata odcięte zostało schronisko w Ustrzykach Górnych. Sytuacja wymagała interwencji ratowników gdyż u jednej z przebywających tam osób podejrzewano złamanie obojczyka, jedna miała zgniecione palce, a dwie bardzo wysoką temperaturę. 84 kilometrów trasy pokonano w 13 godzin – jej ostatni fragment z Bereżek na pieszo! Po pewnym czasie do schroniska przebił się również spychacz, który umożliwił ewakuację osób najbardziej tego potrzebujących.
Ratownicy GOPR Bieszczady wielokrotnie musieli też udzielać pomocy w najbardziej nieoczekiwanych sytuacjach. Było tak np. w przypadku przewróconego autokaru w 1964 roku czy w sytuacji pomocy przy porodzie w roku 1965.
Zawsze na posterunku
Bieszczady przez wielu uważane są za najpiękniejsze góry w Polsce. Dzieje się tak z wielu powodów. Na pewno po części przez olbrzymią ilość atrakcji, które warto tutaj zobaczyć oraz dzięki niezwykle ciekawej bieszczadzkiej historii. Sprzyja temu też niezwykłe otoczenia przyrodnicze Bieszczadów – dzika, nad wyraz bujna natura i jej zmienność podążająca za porami roku. Te same miejsca z powodzeniem możemy odwiedzać kilka razy w roku, a w zależności od jego pory z pewnością w każdym z nich znajdziemy coś zupełnie nowego.
Bieszczady dla wielu wreszcie to o prostu górskie wędrówki, oszałamiające widoki, radość ze zdobycia kolejnego, wymagającego szczytu. Wycieczki te niosą ze sobą jednak niestety także pewne niebezpieczeństwo. Każdego roku słyszymy o ofiarach porażeń piorunem, lawiny, czy innego górskiego wypadku. To właśnie z uwagi na nie planując kolejny wypad w Bieszczady musimy bezwzględnie pamiętać także o naszym własnym bezpieczeństwie. Na całe szczęście jednak jeśli o nim zapomnimy lub po prostu jeśli wydarzy się coś nieprzewidzianego będzie nad nami czuwał GOPR Bieszczady – grupa śmiałków dbających o to, żebyśmy spokojnie mogli cieszyć się pięknem Naszych Bieszczadów…
Dodaj komentarz