Zwyczaje Bojków, Rdzennych Bieszczadzkich Górali
Zwyczaje Bojków to wspaniałe wspomnienie bogatej ale i trudnej historii Bieszczadów. Góry te to niezwykłe górskie wycieczki, zapierające dech w piersiach krajobrazy i moc atrakcji dla każdego, niezależnie od pogody. Obrazem chyba najmocniej ze wszystkich przywodzącym na myśl bieszczadzki kres są połoniny ze swoimi olśniewającymi widokami. Kto jednak był w tych pięknych górach i choć na chwilę zboczył z utartych szlaków ten oprócz górskich szlaków, na których szczególnie w sezonie spotyka się ostatnio coraz więcej turystów, widział z pewnością puste doliny, takie jak Krywe czy Tworylne, w których króluje dziś przyroda.
Nie zawsze tak było. Niegdyś zamieszkiwali je Bojkowie – bieszczadzcy górale gospodarujący na tych ziemiach od stuleci. Ich tradycja, zwyczaje, wierzenia rozwijały się przez wieki niezmącone biegiem burzliwej historii tej części Europy – przetrwały rozbiory Polski, I i II wojnę światową. Uległy jednak pod naporem zamętów nacjonalistycznych po ostatniej wojnie. Na fali wysiedleń niemal cała ludność Bieszczadów została wypędzona ze swoich domów i na zawsze zniknęła z tych ziem. Bojkowie jednak nie zaginęli w zupełności. Ich potomkowie przetrwali i żyją do dziś na dawnych tzw. ziemiach odzyskanych. To dzięki nim możemy dowiedzieć się dziś jak wyglądały zwyczaje Bojków zamieszkujących niegdyś Bieszczady…
Życie Bojków
Bojkowie od wieków zamieszkiwali liczne bieszczadzkie wsie. Teren ten przed II wojną światową był jednym z najgęściej zaludnionych w Europie. Niemal w każdej dolinie usadowione były bojkowskie chaty, czyli chyże konstruowane zwykle wzdłuż potoku. Domostwa te charakteryzowało umiejscowienie wszystkich pomieszczeń mieszkalnych i gospodarczych pod jednym, stromym dachem. Za chyżą ciągnął się wąski pas ziemi biegnącej zwykle aż do szczytu pobliskiego wzniesienia, który był podstawą utrzymania bojkowskiej rodziny, wszak Bojkowie żyli głównie z roli i pasterstwa.
Znojne życie Bojka w trudnym bieszczadzkim klimacie płynęło w swój ustalony, niezmienny sposób przez całe stulecia. Upływało ono w zgodzie z odwiecznym rytmem przyrody, zmian pór roku i prac polowych. Bojkowie byli również niezwykle przywiązani do swoich tradycji oraz wiary. Naczelne miejsce w życiu każdej lokalnej społeczności odgrywały ceremoniały podporządkowane w dużej mierze kalendarzowi liturgicznemu cerkwi. To właśnie zwyczaje Bojków są niezwykłym spojrzeniem wstecz w czasie na to jak kiedyś wyglądało życie. Nie sposób oczywiście opisać wszystkich z nich, ale spróbujemy opowiedzieć chociaż o tych najbardziej ciekawych.
Nowy Rok
Zwyczaje Bojków nakazywały wróżenie sobie w Nowy Rok. Na piecu układano zatem tyle rozżarzonych węgielków ilu było w chacie domowników oraz zwierząt. Każdy węgielek odpowiadał jednemu z nich. Ten, którego węgielek jako pierwszy pokrył się grubą warstwą popiołu miał umrzeć w nadchodzącym roku.
Wielkanoc
Wielkanoc w zwyczajach Bojków była wielkim świętem. W jej trakcie, podobnie jak to się robi do dziś, malowano pisanki. Robiły to przy tym głównie dziewczęta i kobiety. Pisanki malowano obowiązkowo w Wielkanoc – jakakolwiek praca w Wielką Sobotę była wykluczona i poczytywana za grzech, który niechybnie prowadziłby do śmierci.
Pisanki przez Bojków były nazywane na rozmaite sposoby: śliwy, śliwki, gałki, hawki, riźbienki. Ozdabiane były różnymi motywami o znaczeniu symbolicznym – pojawiały się na nich zatem motywy religijne, zwierzęce, roślinne, rozety, czy gwiazdy. Przypisywano im wielką moc dlatego służyły one do różnych celów: dziewczęta obdarowywały nimi chłopców, kobiety dawały je innym kobietom, podkładano je pod próg chaty, tak aby ciężarna kobieta miała lekki poród, zakopywano w pomieszczeniach gospodarczych pod ziemią dla urodzaju. Dla odstraszenia złych duchów pisankę należało również zjeść wraz ze skorupką.
Pisanki zanoszone były do cerkwi przez dziewczęta, na wieczorne modły, za pazuchą. Młodzi chłopcy zabierali je i wówczas wszyscy pędzili do pobliskiego potoku, w którym się zanurzali lub przynajmniej oblewali się wodą. Skąd my to znamy…
Wniebowzięcie Matki Boskiej
Cyklicznej obrzędowości religijnej towarzyszyły w zwyczajach Bojków również odpusty spełniające ważną rolę społeczną. Były one wszak dla wielu jedną z nielicznych w roku okazji do opuszczenia rodzinnej wsi oraz do spotkania ludzi z różnych, nieraz dalekich nawet stron. Najlepszym chyba przykładem tego typu wydarzeń były odpusty odbywające się w Łopience trzy razy do roku. Najważniejszym z nich był ten 28 sierpnia we Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny – trwał on 3 dni i gromadził kilkanaście tysięcy ludzi.
Łopieńska cerkiew pełniła rolę najważniejszego na tych ziemiach miejsca kultu maryjnego z racji posiadania tu słynącej z łask ikony Matko Bożej z Dzieciątkiem. O niezwykłej popularności tego miejsca świadczyć może poniższy opis jednego z tutejszych odpustów autorstwa Zygmunta Kaczkowskiego:
Dawniej można dojrzeć Mazurów zza Wisłoki i zza Rzeszowa i Szlązaków zza Andrychowa i Żydów z Krakowa, Węgrów od Ungwarów i Szniny. […] Pod cerkwią murowaną przy wszystkich drogach i ścieżkach porozsiadały się baby przekupki z różnego rodzaju naczyniami, garnkami, rynkami, malowanemi łyżkami, sitkami, skopcami i innym podobnym towarem […], dalej Żyd z solą wabił chłopów przechodnich, zachwalając im sprawiedliwość miary nad miarę i doskonałość warzonki […], dalej młody chłopak od Beskidu, smukły jak sosna i piękny jak statua marmurowa w długich, jasnych włosach, opadających na okrągłe, brunatną guńką osłonięte ramiona […].
Wigilia Bożego Narodzenia
Zwyczaje Bojków to niezwykła mieszanina wiary, religii, ale też obrzędów z pogranicza magii i ludowych zabobonów. Takim najbardziej magicznym dniem w ciągu całego roku był Światyj Weczer, jak na tych ziemiach nazywano Wigilię. Był to dzień, gdzie wierzenia przeplatały się z siłami magicznymi, które miały przesądzić o całym nadchodzącym roku. Ze względu na to niezwykłą wagę przywiązywano właśnie do wszystkiego co działo się w tym dniu.
W tym niezwykłym dniu wstawano zatem jak najwcześniej, dbano o każdy najmniejszy szczegół tak aby wszystko tego dnia było na swoim miejscu i w jak najlepszym porządku. Ukoronowaniem całego dnia ceremoniałów i tradycji była uroczysta wieczerza. Na jej czas w chacie obowiązkowo musiał być obecny snop owsa. Przygotowywano także dwanaście postnych potraw. Jadano kiszoną kapustę, ziemniaki, biały barszcz, pierogi z kaszą i grzybami, gołąbki, bób, grzyby.
Wieczerzę spożywano na specjalnie przygotowanym stole. Na stole musiało znaleźć się siano lub słoma. Ustawiano na nim także garnek z ziarnem, w które wetknięta była świeca. Pod stołem zaś kładziono żelazo z pługa, siekierę i piłę. Nogi stołu związywano łańcuchem. Wszystko to zapobiegało przystąpieniu do ludzi złośliwych duchów tak groźnych w tym magicznym dniu.
Posiłek rozpoczynano od wspólnej modlitwy i podzielenia się przaśnym chlebem. Potrawy spożywano z jednej, wspólnej miski przy pomocy drewnianych łyżek. Odprawiany przy tym liczne rytuały mające zapewnić urodzaj w kolejnym roku, odpędzić zarazę i wszelkie inne nieszczęście. Odrobiną każdej z potraw częstowano kury aby się dobrze niosły, związywano słomą łyżki aby bydło nie rozchodziło w trakcie pasienia. Na zakończenie dnia śpiewano kolędy, w których proszono o urodzaj w nadchodzącym roku. Do snu układano się zaś na podłodze wyściełanej słomą – tej nocy łóżko i ławy były zarezerwowane dla duchów zmarłych obchodzących święta wraz z domownikami.
Boże Narodzenie
Zwyczaje Bojków mówiły o tym, że Boże Narodzenie było dniem, w którym nie wolno było wykonywać żadnych prac z wyjątkiem koniecznego oporządzenia zwierząt. W dniu tym jeszcze przed świtem wszyscy domownicy obmywali się w wodzie, do której uprzednio wrzucono pieniądze. W niektórych wsiach myto się trzymając pieniądze w ręku. Wszystko to miało zapewnić dostatek w kolejnym roku.
Przed śniadaniem do chaty wprowadzano wołu, którego karmiono chlebem i słomą ze snopa ustawionego w Wigilię w rogu izby. Nakładano mu też słomę na rogi tak aby zaniósł ją do innych wołów. Rytuał ten musiał być dopełniony jak najwcześniej, zanim do chyży wszedł ktokolwiek obcy. Po śniadaniu domownicy udawali się do cerkwi, po obiedzie zaś odwiedzano sąsiadów. Wieczorem rozpoczynały się odwiedziny domostw przez kolędników.
Zwyczaje Bojków – co z nich przetrwało do dziś?
Zwyczaje Bojków przypominają nam dziś o niezwykłej przeszłości Bieszczadów. Oni sami nie zniknęli – do dziś można ich spotkać na terenach dawnych wsi ich przodków. Porządkują cmentarze, odwiedzają rodzinne strony, przechadzają się pomiędzy podmurówkami danych domostw usiłując dociec, w którym to miejscu stał młyn, gdzie karczma, a gdzie szkoła, czy inny budynek.
Chętnie opowiadają o dawnym trudnym życiu zgodnym z odwiecznym cyklem natury w tych odległych stronach. Wystarczy przystanąć na chwilę w trakcie wędrówki i zapytać ich jak niegdyś według opowieści ich przodków wyglądała codzienność w tych dzikich stronach. Szybko zorientujemy się, że i nasze dzisiejsze zwyczaje i tradycje nie odbiegają zbyt daleko od tych znanych przez stulecia w Bieszczadach…
Bieszczady nigdy się nie nudzą. Mijają lata, kolejne sezony, pory roku, a my raz po raz odnajdujemy tutaj coś nowego dla siebie. Dlatego właśnie planując gdzie się zatrzymać w Bieszczadach w trakcie kolejnego wyjazdu, co zobaczyć i jak aktywnie spędzić tutaj czas warto pomyśleć o przebogatej bieszczadzkiej historii i tak wybrać miejsce noclegu aby być blisko jednego z jej śladów. Wycieczka do jednego z miejsc, w którym niegdyś tętniło życie, a gdzie dziś niepodzielnie króluje przyroda będzie niezapomnianym przeżyciem.