Halicz i Rozsypaniec przez Przełęcz Bukowską
Halicz i Rozsypaniec to dwa wspaniałe szczyty, o których zdobyciu marzy chyba każdy miłośnik Bieszczadów. Problem z nimi polega jednak na tym, że aby tego dokonać musimy wybrać się na naprawdę długą i wymagającą wycieczkę. Szlak wiedzie dodatkowo w znacznej części przez odsłonięte połoniny. Latem doskwiera tu nieznośny skwar, po sezonie zaś często dzień jest już za krótki aby myśleć o tak długiej wyprawie. Słowem istnieje pewnego rodzaju okno czasowe przed sezonem letnim oraz zaraz po jego zakończeniu kiedy to wycieczka na Halicz i Rozsypaniec wydaje się najbardziej wygodna. My sami wybraliśmy się na podbój tego wymagającego szlaki w połowie września kiedy to widoczne są już pierwsze oznaki jesieni w górach ale pogoda jeszcze dopisuje. Zapraszamy do lektury!
Wołosate
Wołosate to jedna z setek dawnych bojkowskich wsi rozrzuconych po całym terenie Bieszczadów. Opustoszały one w większości na fali wysiedleń rdzennej ludności po II wojnie światowej z tym, że akurat do Wołosatego życie dość szybko powróciło. Dziś jest to niewielka osada leżąca naprawdę na końcu świata, blisko granicy naszego kraju. Wołosate, z racji swojego położenia u podnóży Tarnicy, uważane jest przy tym za jedną z najlepszych baz wypadowych na bieszczadzkie szlaki. Znajduje się tutaj ledwie kilka domów oferujących noclegi, sklep, parkingi dla turystów i wejścia na szlaki. My sami parkujemy samochód najdalej jak to możliwe, tuż przy starym cerkwisku i cmentarzu Wołosatego i wybieramy szlak czerwony aby ruszyć nim w kierunku Przełęczy Bukowskiej.
Przełęcz Bukowska
Przełęcz Bukowska to miejsce, z którego dalej szlakiem czerwony można kierować się na Rozsypaniec, a następnie Halicz. Kiedyś możliwa była również stąd wędrówka na Kińczyk Bukowski, ale niestety dzisiaj ten szlak jest zamknięty dla turystów. Problem z Przełęczą Bukowską polega na tym, że jest ona jak na warunki Bieszczadów naprawdę stosunkowo trudno dostępna. Aby się tu dostać należy mieć za sobą już szmat drogi z Przełęczy Goprowskiej albo wybrać się w długą wędrówkę z Wołosatego. My zdecydowaliśmy się właśnie na ten drugi wariant.
Idąc na przełęcz z tej strony czeka nas ładnych parę kilometrów mozolnej dreptaniny. Idziemy przy tym wąską drogą pokrytą starym, chropowatym asfaltem pośród gęstych zarośli i bez absolutnie żadnych widoków. Możemy się tu jedynie delektować otaczającą nas dziką i bujną przyrodą. W końcowej fazie podejścia na przełęcz nasza ścieżka przybiera znacznie na nachyleniu i szerokimi zakosami prowadzi nas wprost do stojącej na przełęczy wiaty. Do tego miejsca widoków praktycznie brak. Sama przełęcz jest też dość mocno zarośnięta, może nam posłużyć jedynie jako miejsce odpoczynku i nabrania sił przed dalszą drogą.
Rozsypaniec
Z Przełęczy Bukowskiej ruszamy dalej w kierunku na Halicz i Rozsypaniec, przy czym Rozsypaniec będziemy zdobywać jako pierwszy. Z samej przełęczy kierujemy się ku granicy lasu wąską, stromą dróżką mijającą imponujące wychodnie skalne. To właśnie na granicy lasu po raz pierwszy i po dobrych 8-10 km drogi nasze trudy po raz pierwszy zostają wynagrodzone. Jako, że zdobyliśmy już zdecydowaną wysokość, naszym oczom ukazuje się od razu oszałamiająca, wysokogórska panorama. Niemal u naszych stóp leży przepiękna Połonina Bukowską z widoczną ścieżką wiodącą na Kińczyk Bukowski. W oddali uzyskujemy daleki wgląd w kierunku Przełęczy Beskid oraz ukraińskiej części Bieszczadów i Karpatów.
Ruszamy dalej w kierunku pobliskiego szczytu Rozsypańca, a tym samym zdobywamy jeszcze trochę wysokości. Podnosi się zatem także nasz punkt widzenia i widoki są coraz bardziej zachwycające. Do dotychczasowej panoramy w kierunku południowym dołączają teraz widoki we wszystkich kierunkach. Widzimy zatem majestetyczny masyw Tarnicy z wyraźnie zaznaczoną Przełęczą Sidło oraz Tarniczką, głęboką Przełęcz Goprowską, poszarpany grzbiet Krzemienia oraz dominujący w całym masywie Halicz. Po prawej stronie w dolinie rozpościera się wspaniały widok na puste dziś miejsca po niegdyś ludnych wsiach usadowionych wygodnie nad Sanem. Jak na dłoni widzimy cerkiew w Sokolikach Górskich czy majestatyczną lipę w Beniowej będącą symbolem tej wsi. Na południu nadal nasz wzrok sięga dalego wgłąd terytorium Ukrainy – widzimy tu masyw Pikuja, Połoninę Równą i Borżawę.
Halicz
Z Rozsypańca ruszamy stromym zejściem w kierunku przełęczy oddzielającej ten szczyt od Halicza. Po jej osiągnięciu czeka nas jeszcze parominutowa, stroma wspinaczka po kamienistym szlaku na sam Halicz. Tutaj możemy spokojnie odpocząć na jednej z ustawionych ławek. Chwilowi przerwy w mozolnej jak dotąd wędrówce nadal towarzyszą wspaniałe widoki. Zbliżyliśmy się teraz do masywów Kopy Bukowskiej i Krzemienia, które widzimy jak na dłoni ze wszystkimi szczegółami. Wspaniale prezentuje się także oglądana z tej strony Tarnica.
Przełęcz Goprowska
Po zdobyciu szczytu Halicza można powiedzieć, że zaczynamy powoli wracać. Od tego miejsca przeważającym kierunkiem będzie powolna utrata wysokości. Czeka nas teraz zejście z Halicza, obszerny trawers Kopy Bukowskiej i zboczy Krzemienia oraz dotarcie na Przełęcz Goprowską. W trakcie tego dość długiego fragmentu wycieczki wraz z naszym zmieniającym się położeniem uzyskujemy coraz piękniejszy widok na masywy pozostawionych w tyle – dominuje tutaj Halicz i Rozsypaniec. W dole po naszej lewej stronie leży skryta w gęstym lesie Dolina Wołosatki. Nasze wędrówka zbiegła się akurat z rykowiskiem jeleni i cała wspomniana dolinka pobrzmiewała ich niesamowitymi odgłosami. Aż dziw bierze jak dużo musi być tych majestatycznych zwierząt w bieszczadzkich lasach.
Sama Przełęcz Goprowska, nazywana tak z uwagi na fakt, że przed laty istniała tu namiotowa dyżurka GOPR, to niezwykle głębokie obniżenie pomiędzy masywami Krzemienia i Tarnicy. Od niedawna istnieją to schody skonstruowane w obu kierunkach. Na samej przełęczy zaś mieści się przestronna i wygodna wiata, w której możemy odpocząć delektując oczy widokiem masywu Krzemienia.
Przełęcz Sidło i powrót do Wołosatego
Z Przełęczy Goprowskiej ruszamy w kilkunastominutową bardzo męczącą wspinaczkę schodami na Przełęcz Sidło oddzielającą szczyt Tarnicy od Tarniczki, miejsce, w którym zbiega się kilka szlaków. To stąd mamy przed sobą jedną z ostatnich w trakcie tej wycieczki możliwości podziwiania zapierających dech w piersiach widoków w kierunku na Krzemień, Halicz i Rozsypaniec, a także w drugą stronę w kierunku Połoniny Caryńskiej.
Po opuszczeniu przełęczy wchodzimy dość szybko w gęsty las, który pośród dość stromych i trudnych technicznie fragmentów trasy doprowadzi nas z powrotem wprost do Wołosatego. Ścieżka kończy się niemal w tym samym miejscu, w którym rozpoczęliśmy naszą wędrówkę – u stóp pustego dziś miejsca po stojącej tutaj niegdyś cerkwi.
Czy warto zdobyć Halicz i Rozsypaniec?
Na koniec warto się zastanowić czy Halicz i Rozsypaniec to ciekawe szczyty godne polecanie innym turystom? Odpowiadając na to pytanie należy przede wszystkim bardzo mocno podkreślić, że zdobycie tych dwóch szczytów to naprawdę mozolna wędrówka, której raczej nie polecalibyśmy początkującym miłośnikom gór. Nam samym przejście opisywanego szlaku zajęło 7 godzin, w trakcie których pokonaliśmy 19 km. Przy takich wielkościach jest chyba jasne, że nie jest to szlak, na który można by się wybierać z małymi dziećmi, bez kondycji czy właściwego przygotowania.
Opisywany szlak można oczywiście pokonać w odwrotnym do opisywanego przez nasz kierunku – my zdecydowaliśmy się na rozpoczęcie wędrówki od strony Przełęczy Bukowskiej głównie z uwagi na fakt, że chcieliśmy uniknąć utraty sił już na samym początku przy wspinaczce stromym niebieskim szlakiem na Przełęcz Sidło.
Oczywiście jeśli tylko poświęcimy choć chwilę naszego czasu na odpowiednie przygotowanie takiej wyprawy wówczas Halicz i Rozsypaniec odpłacą nam w postaci niezwykłych widoków, ciszy, mniejszej niż gdzie indziej ilości ludzi na szlaku, wspaniałej możliwości obcowania z bujną bieszczadzką przyrodą. Będzie to z pewnością jedna tych górskich wycieczek, które na długo zapadają w pamięć.