Nasze Bieszczady

  • Blog
    • Poradniki
    • Wycieczki
    • Historia
    • Atrakcje
  • Grupa Dyskusyjna
  • O Nas

Oderwani Od Korzeni. Opowieść Bojka....

Oderwani od korzeni

Oderwani Od Korzeni

„Oderwani od korzeni” to tekst niezwykły i jedyny w swoim rodzaju. Dzięki naszemu profilowi w Portalu Facebook spełniło się jedno z naszych marzeń – skontaktował się z nami żyjący na zachodzie Polski Bojko, potomek wypędzonych z Bieszczadów. Tym samym udało nam się wejrzeć chyba najbardziej jak to możliwe w głąb historii, która tak nas interesuje i pasjonuje – dziejów nieistniejących już bieszczadzkich wsi.

Niezwykłym zrządzeniem losu korzenie rodziny Pana Kazimierza Kużmy, który początkowo komentował nasze zdjęcia z naszych bieszczadzkich wędrówek, a następnie napisał do nas wiadomość sięgają naszej ukochanej wsi Krywe nad Sanem. O tych właśnie korzeniach i o oderwaniu od nich Pan Kazimierz zgodził się nam opowiedzieć i pozwolił nam na podzielenie się tą poruszającą historią z czytelnikami naszego bloga. Osoby mniej obeznane z dziejami bieszczadzkich wsi odsyłamy do krótkiej historii Bieszczadów. O wsi Krywe pisaliśmy w osobnym artykule – zachęcamy do jego lektury, a tymczasem oddajemy głos Panu Kazimierzowi (tekst publikujemy w oryginale, w takiej formie, w jakiej otrzymaliśmy go od Pana Kazimierza).

Głosy z przeszłości

Zaczynam to opowiadanie dla zainteresowanych, którzy chcą wiedzieć jak naprawdę wyglądała gehenna ludności rusińskiej, którą wygnano z ich „małej ojczyzny, opowiem to szczątkowo, gdyż całkowita opowieść o tamtych czasach złożyłaby się na kilkutomową opowieść, chcę nadmienić że to są moje odczucia ale i fakty historyczne, które bardzo ciężko znaleźć w opracowaniach historyków, komuś zależy, aby te fakty  nie wypływały na światło dzienne i prawda nie była prawdą.

Jestem Rusinem Bojkiem, synem wypędzonych z pięknej krainy jaką są Bieszczady, ze wsi Krywe nad Sanem.

Jestem Rusinem Bojkiem, synem wypędzonych z pięknej krainy jaką są Bieszczady, ze wsi Krywe nad Sanem.

Z wielkim trudem zaczynam opisywać wspomnienia moich rodziców i poznanych w mojej okolicy przesiedleńców, którzy według dawnej władzy komunistycznej i wielu publikacjach naukowych „opuścili„ swoje rodzinne strony. Władza komunistyczna skutecznie amputowała tą część historii, która mówiła o stosunkach ukraińsko-polskich, a jest ona długowieczna i niepodważalna. W owej historii, i tej dalszej i tej bliższej, były złe i dobre czasy, tylko zawsze komuś zależało, aby dwa bliskie sobie słowiańskie narody nie stworzyły jedności, gdyż wówczas w Europie powstałoby potężne mocarstwo z którym trzeba by się liczyć. Zawsze gdy rozpoczynały się jakieś rozmowy mające na celu zjednanie narodów wybuchały zamachy na osoby, które chciały takiego układu, chociażby zamach na ministra Bronisława Pierackiego, ale również i trzy lata wcześniej Tadeusza Hołówko, którzy chociaż nie do końca byli przychylni Rusinom; chcieli dać im więcej praw aby ten naród był bardziej doceniany. Nie podobało się to  przeciwnikom politycznym, za zamachem stała według ustaleń śledczych OUN, ile w tym prawdy osądźcie sami ( wszelkie materiały na ten temat można znaleźć w internecie).

Co pchnęło władze komunistyczne do tak drastycznego rozwiązania jakim było wysiedlanie niewinnej ludności cywilnej ówczesnych Bieszczadów i okolic? Ja uważam że wysiedlenia miały na celu zniszczenie nacji rusińskiej, zasymilowanie jej z narodem polskim, gdyż nowa Polska miała się składać z Polaków, dla mniejszości narodowych wg założeń nie było miejsca.

Krywe6

W wielu publikacjach pisze się, że to była zemsta za rzezie na Polakach, które miały miejsce na Wołyniu, Polesiu i wielu innych regionach ówczesnej RP, tylko nikt nie pisze i nie bada co doprowadziło do tak drastycznych scen, zaznaczam potępiam to co robiła UPA z ludnością zamieszkującą te tereny gdyż nie tylko Polacy ginęli z rąk UPA, ale także ginęli Rusini z rąk AK, B CH, jak również bandyckich polskich bojówek, które w większości przypadków nastawione były na grabież mienia, a w późniejszym okresie i z rąk Wojska Polskiego. Moim zdaniem w dużej mierze przyczyniło się do tego złe postępowanie z rdzennym narodem tych ziem ówczesnych władz  II RP , jak i nowej komunistycznej władzy PRL-u .

Ta nienawiść narastała  wiekami, rodowity Rusin nie mógł zajmować żadnych stanowisk urzędniczych będąc w wojsku polskim, nie mógł być nawet podoficerem, chyba że przyjął obywatelstwo polskie,  a żołnierzy narodowości rusińskiej, którzy walczyli ramie w ramie chociażby w  1920 r.  u boku Józefa Piłsudskiego w osławionej bitwie warszawskiej wg różnych źródeł było około 50 tys. Po podpisaniu rozejmu z Moskalami, rozbrojono ich i internowano w obozach dla internowanych. Piłsudski nie dotrzymał danego słowa spisanego na papierze z Petrulą 21 kwietnia 1920 r. w Winnicy.

Wiele lat przed tymi wydarzeniami znana i szanowana pisarka Maria Konopnicka pisywała, że dręczenie tego narodu kiedyś się źle skończy. Na kresach, jak nazywamy teraz te dawne ziemie, zaczęto polonizować Rusinów, likwidowano szkoły, zakazywano nauki własnego języka, w końcu wzięto się za cerkwie, w latach 1919 do 1939 rewindykowano 300 cerkwi, a w latach 1938-39 zniszczono około 138, nakłaniano do zmiany wiary o represjach jakie spotkały w ówczesnym czasie Rusinów można by było pisać jeszcze długo.

Winę za rzeź przelano na ludzi, którzy spokojnie mieszkali wiele kilometrów dalej, nie mówi się całej prawdy jak postępowano z tymi ludźmi za czasów II-giej RP. Jak człowiek jest poniżany, gnębiony, prześladowany to w nim coś pęka, coś się zmienia, jak zaczyna mu się zabierać jego tożsamość, niszczyć jego kulturę duchową i narodową to skutki takich czynów są na ogół złe. Tak też się stało i w tym przypadku ale winą zostali obarczeni tylko Rusini, druga strona została wybielona, a wina moim zdaniem leży po obu stronach i nie należy oskarżać tylko strony rusińskiej, był to wynik działań przyczynowo-skutkowych, poczynania UPA zaznaczam potępiam z całą surowością i dopóki w naszych sercach będzie nienawiść to do porozumienia nigdy nie dojdzie, a wiele elit politycznych nadal nie chce pojednania obydwu narodów, jakże sobie bliskich w tej lepszej historii.

Dopóki w naszych sercach będzie nienawiść to do porozumienia nigdy nie dojdzie…

Tyle odległa historia. Co do wspomnień moich przodków, o życiu we wsi Krywe z opowiadań moich rodziców i dawnych mieszkańców, jak opowiadają o swojej dawnej krainie to widzę w ich oczach tęsknotę , żal za utraconym światem budowanym wiekami, który utracili z dnia na dzień nie rozumiejąc dlaczego ? Za co?

Z opowiadań wiem, że waśni między Rusinami i Polakami nie było, przynajmniej na tle narodowościowym, szanowano się wzajemnie, pomagano sobie, a także jak jedni tak i drudzy zważali na obchodzone w różnych terminach święta. Życie mijało monotonnie na codziennych obowiązkach. Wybuchła druga wojna światowa. Polskę podzielili między siebie okupanci, Niemcy i ZSRR, granicą w Bieszczadach był San, z dnia na dzień rodziny, znajomi i sąsiedzi stali się obywatelami innych krajów. ZSRR zaraz zaczął wysiedlać z pasa granicznego ludność, gdyż wg Rosjan 5km od granicy dopiero mogły być osady, przesiedleńcy trafiali różnie ale większość z nich trafiała na zsyłkę, co to oznacza chyba nie muszę tłumaczyć.

Jak wiemy z historii, przyjaźń Niemców z Moskalami zbyt długo nie trwała, po napadzie Niemiec na ZSRR w okolicy zostało sporo partyzantów sowieckich, którzy ukrywając się po górach zaczęli nękać okolicznych mieszkańców. Do wsi przychodzili przeważnie po jedzenie, zabierając jedzenie obiecywali zapłatę jak na te tereny wróci „radiańska włada”.

Krywe4

Gehenna się zaczęła, gdy armia Hitlera wypierana przez armię czerwoną przemierzała Bieszczady. Z rozbitych jednostek niemieckich bardzo dużo żołnierzy różnej narodowości wówczas szukało schronienia w Bieszczadach, a byli to Węgrowie, Słowacy i nie tylko, wszyscy pod osłoną nocy przychodzili do wsi, każdy chciał jeść, spokojne noce jak i dnie się skończyły.

Po wprowadzeniu w życie „ linii Curzona” która  podzieliła ówczesną Polskę na tzw. Zakerzoniu zostało odciętych około 700 tys. rodowitych Rusinów. Zaczęły się prześladowania ludności przez władzę sowiecką, wystarczyło  fałszywe oskarżenie sąsiada na sąsiada aby trafić na zesłanie, sowieci zaczęli przeprowadzać akcje wyłapywania przeciwników władzy sowieckiej i partyzantów po okolicznych potężnych lasach, nieraz bywało, że nikogo w obławie nie schwytano, wówczas posuwano się do prowokacji i z domów wyciągano niewinnych ludzi zaliczając ich w poczet wrogów władzy sowieckiej, w ten sposób na sybir trafił mój dziadek w 1945r., słuch po nim zaginął, wrócił , dzięki Bogu w 1953r, ale nie na swoje tylko na „darowane”. Mój tato w wieku 14 lat musiał zająć się gospodarstwem, w tamtych czasach nie było to takie proste i łatwe.

Władze ZSRR i nowej komunistycznej Polski uchwaliło porozumienie o „wymianie ludności” z początku miały to być dobrowolne przesiedlenia. Z tej „ dobroduszności” skorzystało niewielu, przeważnie wyjeżdżali ci co praktycznie nic nie mieli gdyż mieli obiecywane „złote góry”. Pojawili się „obrońcy wysiedlanych”, UPA przybyli na Zakerzonia w obronie ludności. Różnie z tą obroną bywało, jedni opowiadający mówią o terrorze z ich strony, inni biorą ich w obronę, że walczyli o swój kraj, o swój naród .

UPA rozparcelowywała majątki pańskie i zabierane dobra rozdawała mieszkańcom przeważnie bydło, owce, konie ale także w późniejszym czasie przychodziła po to „dobro” zabierając przy okazji i chłopów w szeregi UPA, o odmowie nie było mowy, odmowa oznaczała niejednokrotnie śmierć, nieraz i całej rodziny, w rezultacie tej „dobroduszności” nieraz zostało zabrane więcej niż dane.

Takie praktyki także stosowali swego czasu okupanci niemieccy jak i później sowieci i wojsko polskie, tylko z tą różnicą, że oni tylko brali. Wynikiem takich praktyk było to, że u gospodarzy w najlepszym przypadku zostawała jedna krowa .

Przybyło Wojsko Polskie do walki z UPA, rozpoczęły się jeszcze  straszniejsze  czasy, morderstwa ludności polskiej i rusińskiej, gwałt odciskał się gwałtem, terror, terrorem, życie stało się nie do wytrzymania, ludność oskarżano o współpracę z UPA .

Krywe2

Ludność wbrew pozorom nie tak ochoczo przystawała na pomoc UPA, jak to się opisuje w wielu publikacjach, owszem byli i tacy co współpracowali z UPA, w większości przypadków chłopi trzymali się z daleka od polityki oni uważali się za tutejszych, oni uprawiali ziemię nie politykę .

Po nieudanej próbie „dobrowolnych” przesiedleń władze polskie w porozumieniu z władzą sowiecką zadecydowały o przesiedleniach przymusowych, nazwanych oficjalnie „wymianą  ludności”.

03-06-1946r do wsi Krywe „zawitało” wojsko polskie celem zebrania miejscowej ludności do wypędzenia, większość rodzin skryło się w pobliskich lasach i schowało także swoje krowy, konie i owce, gdyż ktoś ich poinformował o zamiarach wypędzenia ich do ZSRR. W wiosce zostali starcy i malutkie dzieci, starcy mówili że ich starych i małe dzieci nie będą zabierać dlatego nie schowali się do lasu.

Wojsko nie zważało że to starcy i dzieci, dano im dwie godziny na spakowanie, wojsko widząc, że staruszkowie nie chętni są do pakowania zaczęli wyrzucać wszystkich po kolei z chat  na główną drogę, która znajdowała się wzdłuż środka wsi, przy tym bito ich strasznie i poniżano. Płacz i lament popłynął doliną. Płakali starcy, płakały dzieci, starcy za domem, dzieci ze strachu.

Sformowano kolumnę i na pieszo pognano ich do Ustrzyk Dolnych, tam czekali na sformowanie transportu dwa tygodnie pod gołym niebem, o picie i jedzenie troszczyć musieli się sami, nikt im nic nie dawał.

Gdy we wsi ucichło, z lasu przyszła reszta mieszkańców zobaczyć co się stało z dziećmi i starcami, gdy zobaczyli co zastali przeżyli szok, dzieci i starcy zabrani, chaty i gospodarstwa zdemolowane i okradzione. Rodziny zabranych poszli w ślad za swoimi dziećmi i rodzicami, znaleźli ich w Ustrzykach Dolnych i zostali dołączeni do transportu, który wyruszył 23-06-1946 r., wówczas dla nich w nieznane, teraz wiadomo, że zostali wywiezieni wbrew swojej woli do Drohobycza .

Pozostali mieszkańcy Krywego żyli w ciągłym strachu, w ciągu dnia mieszkali głęboko w lasach gdzie wojsko polskie się nie zapuszczało bojąc się UPA. Tak przeżyli do późnej jesieni widząc, że sytuacja się trochę ustabilizowała wrócili do swoich chyży. Na wiosnę 1947 r, zginął gen. WP Karol Świerczewski, winą za jego śmierć obarczono UPA, choć co niektórzy historycy podają, że w zabójstwo generała byli zamieszani jego współpracownicy, ale tego nigdy nie udowodniono do końca.

Zapadła decyzja o przeprowadzeniu „Akcji Wisła”.

Rankiem 28-04-1947 r., gdy wieś jeszcze spała, została otoczona przez wojsko polskie .

KrywePost5

Zaczął się kolejny horror we wsi Krywe, wojsko weszło do wsi z każdej strony, o ucieczce gdziekolwiek nie było mowy, dano mieszkańcom jedną godzinę na spakowanie dobytku i ustawienie się na głównej drodze, kto stawiał jakikolwiek opór brutalnie był bity, wyrzucany z chyży, a jego dobytek był podpalany. Ludność zaczęła w pośpiechu zabierać najpotrzebniejsze rzeczy i wychodzić na drogę we wsi, po opuszczeniu chyży całe gospodarstwa były podpalane jedno za drugim .

We wsi rozniósł się płacz i lament, wielowiekowy dobytek został zniszczony w mgnieniu oka.

Dlaczego? Za co?

Na drodze zrobił się zator, cała wieś się pali skwar niemiłosierny,  ludzie krzyczą : „ Szybciej wychodźcie ze wsi bo się i my tu spalimy”.

Na środku wsi została na pagórku „Diłok” tylko cerkiew, której wojsko nie podpaliło, niemy wielowiekowy świadek, została sama, wiernych wypędzono w nieznane.

Na środku wsi została na pagórku „Diłok” tylko cerkiew, której wojsko nie podpaliło, niemy wielowiekowy świadek, została sama, wiernych wypędzono w nieznane.

Szliśmy po górskich drogach w nieznane, ludzie i dzieci w kolumnie lamentowali za utraconą „ojczyzną”.

Po paru godzinach marszu pozwolono nam odpocząć, choć przed chwilą świeciło piękne słońce, zerwała się niesamowita burza, ulewa z potężnym wiatrem, drzewa zaczęły się giąć do ziemi, ktoś w kolumnie powiedział : „Patrzcie ludzie jak góry za nami płaczą, a drzewa się nam kłaniają”.

Ktoś w kolumnie powiedział: „Patrzcie ludzie jak góry za nami płaczą, a drzewa się nam kłaniają”.

Po około trzech dniach dotarliśmy do Leska, gdzie formowane były transporty kolejowe .

Spośród ludności zaczęto wyszukiwać osoby podejrzane o współpracę z UPA, w większości przypadków byli to przypadkowi ludzie.

Po sformowaniu transportu kolejowego, wyruszyliśmy w nieznane, dla wielu osób był to niesamowity dramat, gdyż niektórzy mieszkańcy  w swoim życiu nigdy nie opuszczali swego miejsca zamieszkania, najdalej gdzie chodzili to była sąsiednia wieś. Jechaliśmy w towarowych wagonach razem ze zwierzętami i całym dobytkiem, który mogliśmy zabrać ze sobą .

Nie pamiętam dokładnie, ale chyba po jednym dniu, pociąg się zatrzymał.

Wojskowi zaczęli chodzić od wagonu do wagonu i wyciągać z nich mężczyzn i kobiety, w kilku przypadkach kobiety były z dziećmi, przy tym okropnie ich bito i poniżano.

Był to obóz w Jaworznie, a wyciągani ludzie byli podejrzani o współpracę z UPA, w większości przypadków zarzuty się nie potwierdziły, ale i tak przesiedzieli w obozie od roku do kilku lat.

Po około tygodniu gehenny w wagonach towarowych gdzie musieliśmy sami dbać o siebie  gdyż nikt nic nam i naszym zwierzętom nie dawał do jedzenia i picia, dotarliśmy na stację kolejową o nazwie Szczecinek w teraźniejszym województwie zachodniopomorskim.

KrywePost7

Wyładowano nas z wagonów i przy asyście wojska zaczęto rozwozić po okolicznych wsiach.

Mój tato trafił do wsi nieopodal Szczecinka do kol. Dobrogoszcz, a mama do wsi Juchowo. W jednym budynku kwaterowano po kilka rodzin, domy były zdewastowane, niejednokrotnie bez okien i drzwi, a jak brakło budynków mieszkalnych to kwaterowano też i w stodołach, wszystko było rozkradzione, propaganda jak i późniejsze opracowania historyków podawały, że „przesiedleńcy” (wówczas nie można było nas nazywać „Rusinami”, ani „Ukraińcami” tylko „ Banderowcami”, w najlepszym przypadku „Przesiedleńcami”) dostawali w zamian za „pozostawione mienie” dobrze wyposażone gospodarstwa, ja wolę swoje własne nie cudze.

Wojsko jak i prasa pisały, że na ziemie odzyskane są przywożeni „Banderowcy” co lokalną ludność nastawiało wrogo do nas.

Zaczęły się wyzwiska poniżanie nas, w nocy podchodzono do domów i obserwowano jak się zachowujemy, w jednej wsi ludność nie chciała przyjąć „przesiedleńców”. Na słowa wojskowego: „Co mam z nimi (przesiedleńcami) zrobić”? padła odpowiedź : „ Potopić. Do jeziora jest niedaleko”.

„Co mam z nimi (przesiedleńcami) zrobić”? „Potopić. Do jeziora jest niedaleko”.

Było trudno żyć, na przejście do miasta czy sąsiedniej wsi trzeba było uzyskać zgodę sołtysa lub władz gminy, zapasy żywności zabrane z rodzinnych stron kończyły się, co mądrzejsi i życzliwsi ludzie pomagali nam, o odprawieniu mszy w obrządku greckokatolickim nie było mowy.

Pierwsza liturgia w obrządku greckokatolickim odbyła się w Szczecinku w kościele rzymskokatolickim w 1956 r.

Różnie to z tymi liturgiami bywało w ówczesnym PRL-u, chociaż było przyzwolenie władz kościoła rzymskokatolickiego, to w praktyce wystarczyło, że proboszcz danej parafii nie wyraził zgody na liturgię w obrządku greckokatolickim, wówczas nie było mowy o liturgii w kościele, niejednokrotnie takie liturgie odbywały się w domach prywatnych wiernych kościoła unickiego, za co władze PRL-u jak się dowiedziały, karały księży unickich.

Śwaszczennyk, tak mówimy na naszych księży, przez długi okres nie miał prawa ochrzcić dziecka, udzielić ślubu, a nawet pochować swego zmarłego wiernego w obrządku starocerkiewnym.

krywe

Dziwię się sam jak wiara greckokatolicka na nowych terenach przetrwała w obliczu tych represji i prześladowań, czasy się zmieniły, zmieniła się władza, większość niesnasek i niechlubnej historii obojga narodów poszła w zapomnienie, ale nowe opcje polityczne jak jednej tak i drugiej strony zaczynają na nowo rozdrapywać jeszcze nie do końca zagojone rany, nie twierdzę że trzeba wszystko zapomnieć, trzeba pamiętać, aby to było przestrogą dla potomnych, że niezgoda nigdy nie prowadzi do dobrego tylko do horroru i trzeba bez zakłamania i zbędnych emocji powiedzieć całą prawdę z jednej jak i z drugiej strony.

Mimo że urodziłem się na wygnaniu, tęsknię za „swoją dawną ojczyzną”, za górami, dolinami, połoninami i lasami, gdzie sięgają moje wyrwane korzenie, gdzie moi pradziadowie karczowali lasy aby móc wyżywić swoją rodzinę, gdzie spoczywają ich szczątki w zapomnianych, zrównanych z ziemią mogiłach, za tą cerkwią która stoi samotnie, zrujnowana pośród gór w Dolinie Krywego nad Sanem.

Mimo że urodziłem się na wygnaniu, tęsknię za „swoją dawną ojczyzną”, za górami, dolinami, połoninami i lasami, gdzie sięgają moje wyrwane korzenie, gdzie moi pradziadowie karczowali lasy aby móc wyżywić swoją rodzinę, gdzie spoczywają ich szczątki w zapomnianych, zrównanych z ziemią mogiłach, za tą cerkwią która stoi samotnie, zrujnowana pośród gór w Dolinie Krywego nad Sanem.

Kazimierz Kużma

Mar 1, 2016Nasze Bieszczady

Podziel się:

  • Udostępnij na Twitterze(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku(Otwiera się w nowym oknie)
Image1 marca 2016 21 komentarzy BlogBojkowie, Dawne wsie, Historia Bieszczadów, Krywe12,044
Solina - Tu Kiedyś Tętniło ŻycieGdzie Się Zatrzymać W Bieszczadach
  You Might Also Like  
 
Bystre – Na Krańcu Polski
 
4 Zabytki w Bieszczadach, Które Cię Oczarują
 
3 Ciekawostki o Bieszczadach, o Których Mogłeś Nie Słyszeć
Comments: 21
  1. Marcin
    1 marca 2016 at 20:49

    Jakby na potwierdzenie słów o polityce II RP wobec Rusinów opowieść polskiego księdza z Buczacza:
    http://zewszystkichstron.blogspot.com/2015/04/ciekawe-opowiesci-z-buczacza.html

    ReplyCancel
  2. Mirek
    2 marca 2016 at 07:21

    Miałem sąsiada którego ojciec – bojko z Ustrzyk Dolnych – był żołnierzem Piłsudskiego. Zawsze chwalił on Piłsudskiego, że dbał on o swoich żołnierzy, dawał im choćby państwową pracę. Źle natomiast mówił o czasach Dmowskiego i endecji, która doszła do władzy. To właśnie wtedy zaczęły się te niesnastki. Źle również mówił o Żydach i ich korupcyjnych działaniach – a byli oni obywatelami Polski. W czasie wojny OUN i moskiewscy agenci zrobili również swoje. Chęć rabowania polskich mieszkańców kresowych wsi również była bardzo ważnym aspektem ich mordowania. Niejednokrotnie całe wsie łemkowskie, czy bojkowskie popierały UPA. Ich mieszkańcy w dzień byli rolnikami nocą striłcami UPA. KOMU WIERZYĆ?

    ReplyCancel
    • anna
      25 lipca 2022 at 00:31

      Komu wierzyć? Są źródła historyczne. Właśnie wróciłam z wyjazdu w Bieszczady – leśniczówka Brenzberg nieopodal Mucznego, 15 sierpnia 1944 r., 74 Polaków zabitych bez użycia choćby jednej kuli. Święci Bojkowie nie byli, oj nie. Gdyby nie te przesiedlenia, to od końca lat 50-tych (niewykluczone, że do dzisiaj) w Bieszczadach płynęłaby krew i płonęły domy. Niestety.

      ReplyCancel
    • anna
      25 lipca 2022 at 00:46

      Wierzyć dowodom: dokumentom, ludzkim szczątkom, relacjom naocznych świadków, ale tym złożonym przed laty, a nie teraz przez drugie lub trzecie pokolenie. Właśnie wróciłam z wyjazdu w Bieszczady – leśniczówka Brenzberg nieopodal Mucznego, 15 sierpnia 1944 r. wymordowanych 74 Polaków bez użycia choćby jednej kuli. Nie byli Bojkowie całkiem niewinnymi ofiarami, oj nie byli. A przesiedlenia ludności w Bieszczadach i Beskidzie Niskim były koniecznością. Gdyby ich nie było, to przez lata jeszcze płynęłaby ludzka krew i płonęły domy. To było bardzo gorzkie lekarstwo, ale uzdrawiające.

      ReplyCancel
  3. Anonim
    2 marca 2016 at 13:55

    Panie Mirku nie napisałem jednoznacznie że mieszkańcy wiosek nie współpracowali z UPA były to wyjątki same w sobie , w większości przypadków szli z przymusu pod utratą życia swojego a nawet całej rodziny , zadam Panu jedno pytanie czy jak sąsiad jest złodziejem i bandytą to za takich samych uważa się całą wioskę ? Chodzi w tym artykule który napisałem o odpowiedzialność zbiorową która spadła na niewinnych ludzi którzy nie mieli nic wspólnego z grabieżą i morderstwami

    ReplyCancel
  4. anna
    2 marca 2016 at 18:18

    Niestety, ale myślę, że pisze Pan trochę przez pryzmat swojego poczucia krzywdy. To poczucie, mam wrażenie uniemożliwia Panu obiektywny osąd. Zupełnie inne są relacje Polaków z tego okresu. Znam relacje polskich żołnierzy, którzy w tym czasie służyli w Bieszczadach. Uprzedzając argument, opowiadają zarówno o złych, jak i dobrych rzeczach, nie próbują się wybielać. Wysiedleni mieli możliwość powrotu w latach 60, znam kilka rodzin, które z takiej możliwości skorzystało i do tej pory mieszkają w Bieszczadach.Słuszne jest pytanie postawione powyżej, komu wierzyć? Moim zdaniem naturalne jest, że ziemie rodzinną zawsze się wybiela, a ludzi którzy w jakiś sposób pozbawili nas czegoś co było nam drogie, oczernia nawet podświadomie.

    ReplyCancel
    • Wojciech Paweł Wiatr
      19 kwietnia 2016 at 13:55

      Pani Anno, pan Kazimierz nie przesadza. Uważam , że w bardzo łagodny i pełnej kultury opisał wydarzenia tamtych lat. Naprawdę tam się działy sceny dantejskie. W moich dwóch książkach „Kryptonim Wilkołaki” oraz „Oko diabła” jest na ten temat o wiele więcej. Piszę tam o losach Ukraińców w sensie ogólnym i w oparciu o dokumenty IPN opracowania naukowe historyków po obu stronach naszej granicy. W większości za tym stała władza radziecka. I sekretarz KC Polski wydał w tym zakresie odpowiednie wytyczne. Jeszcze pod koniec lat 70 każdy Ukrainiec mieszkający w Polsce był inwigilowany i podejrzewany o różne rzeczy. To Kreml nakazał i sam robił akcje prowokacyjno agenturalne. Podziwiam więc pana Kazimierza, że w tak opanowany sposób opowiada o wszystkich krzywdach które spotkały jego współziomków.

      ReplyCancel
  5. Anonim
    2 marca 2016 at 22:30

    Droga Pani Anno Nie próbuję nikogo wybielać . Jak jedna tak i druga strona uległa zezwierzęceniu , chodzi o aspekt odpowiedzialności zbiorowej i zniszczenie kultury rusińskiej zamieszkującej ówczesne tereny , Co do powrotów które były możliwe już u schyłku lat 50-tych to musi Pani jeszcze troszkę poczytać jak to wyglądało a było tak, deklarując chęć powrotu na swoje tereny trzeba było uzyskać pozwolenie ówczesnych władz z którym to pozwoleniem władza na ogół zwlekała dość długo często tak długo aż miejsce na które chciał powrócić przesiedleniec było zasiedlane przez innych zasiedleńców, wówczas wg władzy dyskwalifikowało to ubiegającego się o pozwolenie wyjazdu na wydanie pozytywnej decyzji . takich przypadków było mnóstwo o których z oczywistych względów się nie mówiło , jak ktoś podłubie w internecie to na pewno znajdzie odpowiedź na ten temat. Ma Pani rację że postawione pytanie „komu wierzyć” ma tutaj sens i dlatego mówię że trzeba powiedzieć całą prawdę a nie posługiwać się prawdą propagandową dawnej władzy komunistycznej która nam przez wiele lat wpajała że ZSRR to nasi przyjaciele , ale nie mówiła o 17 września 1939r , o Katyniu a nawet o Wołyniu , sądzono że ludzie zapomną i nigdy do tego nie powrócą Co do oczerniania , nikogo nie oczerniam , jeśli ktoś odbiera prawdę w ten sposób to nie moja wina , jak na wstępie napisałem winne są obie strony i do tego trzeba się przyznać z poważaniem Kazimierz

    ReplyCancel
  6. Adam
    3 marca 2016 at 07:49

    Ja sobie myśle, ze teoretycznie może i władza mówiła ze powroty są możliwe ale jeśli chodzi o Krywe i wiele innych bieszczadzkich wsi to ja sie pytam do czego tu wracać skoro całe wsie były palone – kto był w Krywem i widział te pustkę to wie o co chodzi…

    ReplyCancel
  7. Anonim
    4 marca 2016 at 11:04

    jestem wysiedleńcem akcji wisła ,z wsi Wołodż opisane zdarzenia są prawdziwe a przeżycia nie do opisania.

    ReplyCancel
  8. Wojciech Paweł Wiatr
    19 kwietnia 2016 at 13:42

    Pan Kazimierz Kuźma poprosił mnie o przeczytanie i ocenienie jego opowiadania. Czytając, czytałem prawdziwą historię człowieka który tam żył, potrafił przedstawić nie tylko wydarzenia historyczne, ale coś ważniejszego. To co płynie z serca. Bardzo ciekawe opowiadanie, dobrze i wiernie obrazujące tamte okresy czasu. Opowieść Rusina, Bojka o historii jego wsi.

    ReplyCancel
  9. Sławek
    9 maja 2016 at 21:02

    Interesóje mnie jeden komentarz na tym forum Anonim wyśedleniec akcji wisła ,z wsi Wołodż .Chciałbym spytać pare żeczy spraw na temat Wołodzia oraz Woli Wołodzkiej a tagże okolicy na temat tamtych stosónków jakie tam panowały znam tamte chistorie bo z wołodziem sąsiadóją ine wioski 2 .3 dalej w kierunku Dynowa ale tak jak jest jakiś temat to lepiej posłuchać od paru osób śwadków mieszkańców interesóje mnie na jakie tereny Polski Wyśedlono Wołodz oraz Wole wołodzką słyszałem że ta wioska byłe pszed 2 wojną do 1947r Bardzo dobrze zorganizowana bogata jak na tamte czasy no i Pawłokoma niedaleka ale interesóje mnie to dlaczemu Jabłonice Ruską Hroszówke Wołodż Wole Hute Poreby wyśedlono a Dąbrówke Bartkówke Pawłokome i Dylągowe w mniejszym stopniu oraz śelnice może wyśedleniec ze , wsi Wołodż odpowie mi nato pytanie jak by mógł Czekam na odpowiedz

    ReplyCancel
    • Anonim
      15 października 2016 at 20:29

      POCHODZĘ Z WOŁODŻ TAM SIĘ URODZIŁEM ,POSIADAM TROCHĘ RÓŻNYCH MATERIAŁÓW.

      ReplyCancel
  10. mlody
    20 maja 2016 at 16:14

    Jako trzecie pokolenie urodzone po wojnie, ba, urodzony po upadku Muru Berlińskiego, mogę jedynie stwierdzić, że po usłyszeniu i przeczytaniu relacji, zarówno takich jak Pana Kazimierza, jak i tych z „drugiego obozu”, mogę stwierdzić, że Wojna powoduje zezwierzęcenie w każdym Narodzie. I każdy z Narodów ma wtedy zbrodniarzy, którzy pod płaszczykiem Honoru robią rzeczy, których nie robią pewnie często nawet zwierzęta. Musimy także pamiętać, że Wojna to także czas, gdzie dokonywano rzeczy Heroicznych. I w ten sposób mamy Sendlerową i jej podobnych i Jedwabne. Mamy Wołyń i UPA rozbijające głowy Polaków, ale mamy także Polaków, którzy robili to, co robiło Ludowe Wojsko Polskie. Tylko czy Ludowe Wojsko Polskie, czy palenie wsi przez LWP można przypisać Polakom?
    Serce mi pękało gdy szedłe przez stare wsie Ług, Jaworzec, Krywe. Serce pękało idąc zboczem Hryszczatej widząc co rusz to kolejne krzyże. Krzyże z dwóch wojen.

    Myślę, że zamiast sprzeczać się o to, kto w czasie wojny był bardziej pokrzywdzony lub kogo bardziej sponiewierano, powinniśmy mądrze na ten temat dyskutować i wnikliwie badać temat, by takich sytuacji więcej nie było. By sąsiad sąsiadowi więcej nie był wrogiem. Jednocześnie by nie zatracić swojej tożsamości i pilnować swojego. By, bez znaczenia na pochodzenie, najpierw być Polakiem.

    ReplyCancel
  11. zeK
    5 września 2016 at 20:22

    Próby usprawiedliwiania okrucieństw ukraińskich z lat 1939-1947 polskimi „szykanami” z 20-lecia międzywojennego urągają zdrowemu rozsądkowi. Polacy przez ponad 100 lat byli wynaradawiani przez zaborców w o wiele bardziej brutalny i bezwzględny sposób, a nigdy, nawet podczas zrywów niepodległościowych, nie dopuścili się zbrodni chociażby w ułamku podobnych do wyczynów zwyrodnialców z tzw. UPA. Pomimo tego, że daleko mi do bycia apologetą PRL to akcja „Wisła” była koniecznością. Współczucie dla niewinnych osób, które ucierpiały w jej wyniku, ale wydaje się, że innego wyjścia wtedy nie było. Należy ubolewać tylko, że osoby podejrzewane o sprzyjanie bandytom z tzw. UPA nie zostały przesiedlone na wschód do ZSRR, gdzie ich los na pewno byłby lepszy…

    ReplyCancel
  12. Magda
    29 października 2016 at 21:52

    Akcja „Wisła” była konieczna.
    O tym, co w południowo – wschodniej działo się po wojnie, wystarczy poczytać w dobrych dokumentach, nie bazując jedynie na wspomnieniach, które zawsze będą jednostronne.
    Nie LWP paliło wysiedlane wsie w Bieszczadach, tylko UPA, aby wsie nie zostały zasiedlone przez Polaków. OUN – UPA przeciwstawiała się wysiedleniom tylko i wyłącznie ze względu na to, że wsie, chcąc czy nie chcąc, były dla nich zapleczem. I dopóki nim były, UPA napdała na Polaków, jak też walczyła z wojskiem. Było 2 lata po zakończeniu wojny, a tam nadal z rąk Banderowców ginęli niewinni ludzie – Polacy za to, bo byli Polakami i nie mieli prawa tak mieszkać (Zakerzonie), a Ukraińcy za to, że ewentualnie z UPA nie chcieli współpracować.
    I błagam, na miłość boską – porównanie wysiedleń, gdzie można było zabrać część dobytku i dalej ŻYĆ, tylko w innym miejscu, do Wołynia, gdzie wyrąbano polską ludność cywilną, pasuje jak świni siodło. Przede wszystkim dlatego, że wysiedlanym nikt nie zabronił żyć, a tamtym odebrano to podstawowe prawo.

    Polecam nową książkę Marka A. Koprowskiego „Akcja Wisła. Krwawa wojna z OUN – UPA”, gdzie nie brak jest również dokumentów UPA, w których jest mowa o tym, że walczyć będą, dopóty miejscowa ludność cywilna będzie dla nich zapleczem. Wcześniej miałam inne zdanie – po dogłębnej lekturze tej książki uważam, że innego rozwiązania tej kwestii nie było. Są także rozkazy wydawane dla LWP, jak ma postępować z przesiedlaną ludnością – zdziwilibyście się, jak dobrze. Przynajmniej w rozkazach. Z pewnością wyjątki były, ale w nowych miejscach zamieszkania Ukraińcy na nowo mogli się zrzeszać i kontynuować naukę w języku ukraińskim.

    ReplyCancel
  13. Jolanta Rudnicka
    26 maja 2018 at 17:02

    Skoro jest Pan z Krywego, zapytam wprost, czy poleci mi Pan materiały gdzie znajdę cokolwiek o rodzinie moich dziadków, Marii Sakulicz urodzonej w Przysłupiu i Dymitrze Miedzianowskim z Łopienki ? Mieszkali po ślubie w Krywem, gdzie na świat przyszła moja mama Anna. Znalazłam ślad pradziadka , który emigrował do USA, byłam w Urzędzie Gnminy w Cisnej, gdzie dowiedziałam się że wile ksiąg metrykalnych zaginęło i spisałam, co mieli. Dziadkowie mieszkali w Krywem dom nr 36..

    ReplyCancel
    • Zofia
      30 listopada 2019 at 21:53

      Proszę szukać przodków na stronie www.przemysl.ap.gov.pl, w zakładce „skany online” Proszę tam kliknąc , przejść do wyszukiwarki , w miejscu „opis jednostki” wpisać „Krywe” i przedladać zapisy.
      Można też spróbować https://szukajwarchiwach.pl , należy wpisać w wyszukiwarce „KRYWE” zaznaczyć , że chce się skany i zanjdzie pani sporo ksiąg parafialnych .I tu też tzreba przeglądać stronę po stronie i szukać przodków.
      Życzę sukcesów.Zofia Żylińska Białagard

      ReplyCancel
  14. Anonim
    18 listopada 2018 at 21:01

    W moich żyłach płynie krew Bojków, ojciec z rodziną został wysiedlony z Bieszczad, kilku członków rodzin zostało zabitych przez wojsko. W rodzinie mam tych co byli w wojsku i walczyli w Bieszczadach jedni jako oddani Rosjanom sługusy przywdziewali mundury raz UPA raz wojska i mordowali na rozkaz dla podgrzania nienawiści i strachu. Po co podgrzewa się nienawiść -aby dzielić. A przecież większość starych rodzin w bieszczdach to potomkowie polskich rodzin z Nowosądecczyzny osiadłych w Bieszczadach po 1672 roku. O tym się nie pisze. Czy tym, że mało było kościołów i 90% polskich rodzin chodziło do cerkwi greko-katolickiej bo było bliżej. Ze w 1921 roku Sejm RP uznał ich za Ukraińców bez prawa protestu. Ze 1890 roku w Londynie wyznaczono przyszłe granice Polski i zaplanowano przesiedlenia na obecne ziemie zachodnie. O tym pisano w okresie międzywojennym. A dziś dla potrzeb historii politycznej pisze się brednie i szczuje ludzi na siebie….. Proszę wgłębić się w historię… wiele rzeczy i prawd będzie wyglądało inaczej.
    Krzysztof

    ReplyCancel
    • Zofia
      1 grudnia 2019 at 20:34

      Mądrego i miło poczytać

      ReplyCancel
  15. Michał
    11 grudnia 2019 at 05:12

    O zbrodniach UPA jedno zdanie – „… potępiam z całą surowościà…”. Nazwanie akcji „Wisła” gehenną w porównaniu z tym co wyprawiali Ukraińcy na tamtych ziemiach jest co najmniej nie na miejscu.

    ReplyCancel

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

 Najnowsze wpisy 
  • 4 Pomysły na Ferie w Bieszczadach
  • Gdzie Najlepiej Jechać na Urlop w Bieszczadach?
  • Jak się spakować na wakacje w Bieszczadach?
  • 5 Pomysłów Na Lato w Bieszczadach
  • Bieszczadzkie Sacrum
 Popularne Wpisy 
bieszczadzkie szlaki
3 Najpiękniejsze Bieszczadzkie Szlaki Dla Każdego
172,835 odwiedzin
gdzie sie zatrzymac w bieszczadach
Gdzie Się Zatrzymać W Bieszczadach
101,723 odwiedzin
Co robic w Bieszczadach z dziecmi
Co Robić w Bieszczadach z Dziećmi – 7 Propozycji
100,870 odwiedzin
 Facebook 
Facebook
 Tagi 
PoradnikiBieszczady AktywnieHistoria BieszczadówAtrakcjeWycieczkiDawne wsieBojkowieEtnografiaNoclegiKryweŁopienkaSmolnik nad SanemCerkwieTworylneLutowiskaKirkut w LutowiskachBystreSolinaJezioro Solińskie
 Nasze Bieszczady 
  • O nas
  • Regulamin Sklepu
  • Polityka Prywatności
  • Współpraca
  • Kontakt
2015-2019 © Nasze Bieszczady
Serwis wykorzystuje pliki cookies. Podczas pierwszej wizyty na stronie wyświetlana jest Ci informacja na temat stosowania plików cookies. Zaakceptowanie i zamknięcie tej informacji oznacza, że wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies zgodnie z postanowieniami polityki prywatności serwisu (link u dołu strony). Zgodę zawsze możesz wycofać, usuwając pliki cookies oraz zmieniając ustawienia plików cookies w Twojej przeglądarce. Pamiętaj jednak, że wyłączenie plików cookies może powodować trudności w korzystaniu ze strony, jak również z wielu innych stron internetowych, które stosują cookies. Dowiedz się więcej.